Rekolekcje przed odnowieniem ślubów

Siedmiu braci kleryków: Kamil, Michał, Szymon, Kamil, Paweł, Michał, Adam i jeden brat juniorysta Paweł, zmartwychwstańcy, rozpoczęli 6 września swoje doroczne rekolekcje przed odnowieniem ślubów zakonnych. W tym roku na Wzgórzu Miłosierdzia w Stryszawie. Nauki rekolekcyjne były skupione wokół postaci dwóch Tobiaszów, ojca i jego syna. Starszy bohater biblijnej księgi doskonale zna swoją historię. Jest ona piękna i zarazem trudna i w wielu momentach bolesna. Stary Tobiasz ma spore doświadczenie życia i jest wierny w wypełnianiu prawa. Imię Tobiasz znaczy tyle co „Bóg jest dobry”… Wydaje się, że to najważniejsza prawda do której stale dojrzewa Tobiasz, prawda w której nieustannie jest kuszony. Bolesne doświadczenia często konfrontują nas z pytaniem: „Czy Bóg jest dobry? Jaki jest Bóg? Gdzie jest Bóg?” Choć stary Tobiasz wypełnia skrupulatnie prawo to jednak dopada go zabójczy smutek, rozgoryczenie, które w konsekwencji prowadzą go do pragnienia śmierci. Nie chce mu się żyć. Staje się uciążliwy dla bliskich. Przestaje właściwie widzieć rzeczy w swoim życiu… Jakże wymowna jest ta jego utrata wzroku. Wydaje się, że Tobiasz już wcześniej utracił właściwą zdolność widzenia. Wszystko wypełnia zgodnie z prawem chcąc zasłużyć na łaskawość Boga. Marzy o bezpiecznym miejscu. O „świętym spokoju”. Jednak to nie są Boże drogi. One wymagają odwagi, podejmowania ryzyka by odczytywać nowe wersety Bożych zamysłów. Tobiasz chce umrzeć, jednak czeka go umieranie jego iluzjom i fałszywym wyobrażeniom na temat Boga i Bożych zamysłów. Kościół pogrążał się w największych kryzysach, przestawał być kościołem Jezusa kiedy tworzył sobie pozornie bezpieczne miejsca, stawał się schronieniem dla układów i pod płaszczykiem pobożności ukrywał niechęć do ciągłego wysiłku, aby ruszać w drogę, w rejony nieznane. Podobnie jest z powołaniem kapłańskim i zakonnym. Prymas kilka dni temu powiedział do nas formatorów: „Powołany nie może ograniczać się do ukazywania sobą «zwykłego przybrania się w cnotliwe szaty», czysto zewnętrznego i formalnego posłuszeństwa abstrakcyjnym zasadom, lecz jest wezwany do postępowania z wielką wolnością wewnętrzną.” Powołanie pojmowane jako bezpieczna twierdza przed światem i ludźmi równa się DRAMAT!!! Stale jako powołani musimy konfrontować się z pytaniem: Po co ja tu jestem? Kim jestem kiedy zdejmę te „cnotliwe szaty”? Posłuszeństwo Słowu Boga i doświadczenie wolności rodzą się, kiedy jesteśmy w drodze, kiedy rozeznajemy… rodzą się z myślenia i stawiania trudnych pytań… rodzą się w szukaniu odpowiedzi. Stary Tobiasz ma syna, młodego Tobiasza, który ma w sobie odwagę i podejmie ryzyko trudnej wyprawy, która okaże się błogosławieństwem dla wielu osób… W każdym z nas żyje stary Tobiasz ze swoją piękną historią i doświadczeniem, ale i z rozczarowaniami, które rodzą zniechęcenie i sprawiają, że przestajemy wyruszać w nieznane Boże drogi. Jest w nas także duch, odwaga i pasja młodego Tobiasza. Chcemy tą siłę w sobie odkryć i wyruszyć na drogi po których chce nas prowadzić Duch Boży…

Tobiasz traci wzrok i zostaje pogrążony w ciemnościach. Kiedy zajrzymy na karty Biblii w doświadczeniu ciemności i nocy dokonywały się często wielkie rzeczy. Kiedy „ciemność panowała nad głębiną” (Rdz) Bóg rozpoczyna dzieło stworzenia. Izraelici pod osłoną nocy opuszczają Egipt, miejsce swojego zniewolenia, w Wielką Noc kiedy wszystko wydaje się skończone dokonuje się zmartwychwstanie… Szaweł w momencie spotkania z Jezusem traci wzrok i przeżywa rekolekcje życia, które zmienią go na zawsze. Także Tobiasz przeżyje ważny dla siebie czas, aby został uzdrowiony z bielma na oczach a co najważniejsze, aby „mógł oglądać światło Boże”. Tobiasz przestał widzieć światło Boże w swoim życiu. Tobiasz musi na nowo spotkać się ze sobą a sytuacje trudne, ekstremalne obnażają prawdę o nas. To czas jego nowych narodzin, nowego zrozumienia tego co dzieje się w nim i w jego życiu. To czas patrzenia w oczy prawdzie o sobie. Także w naszym życiu przeżywamy „utratę wzroku”, aby lepiej patrzeć i widzieć, zwracać uwagę na to co najistotniejsze. To jest czas najintensywniejszej autorefleksji: Kim jestem? Na czym mi zależy? Czego chcę? Gdzie jest moje miejsce w świecie? Tak rodzi się osobista wizja życia oparta na wewnętrznej sile a nie na mniej lub bardziej sprzyjających okolicznościach. Papież Franciszek powiedział do seminarzystów kilka lat temu takie słowa: „Aby stać się ekspertami w sztuce rozeznawania, należy cechować się odwagą, mówić sobie samemu prawdę. Rozeznanie to odważny wybór, w przeciwieństwie do wygodniejszych i redukujących rzeczywistość dróg rygoryzmu czy przyzwolenia sobie na wszystko, jak już wielokrotnie powtarzałem. Wychowywać do rozeznawania to tak naprawdę odejść od pokusy schowania się za sztywnymi regułami, albo za obrazem wyidealizowanej wolności. Wychowywać do rozeznawania znaczy odsłonić się, wyjść z kręgu własnych przekonań i uprzedzeń i otworzyć na zrozumienie tego, w jaki sposób Bóg mówi do nas, dzisiaj, w tym świecie, czasie, momencie oraz jak mówi do mnie teraz”. W doświadczeniu nocy można też uciec…módlmy się, abyśmy mieli odwagę wejść w noc i ciemność, która otworzy nam oczy…

„… i rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Podnieś się i stań na środku!» Podniósł się i stanął. Wtedy Jezus rzekł do nich: „Pytam was: Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?” Te słowa padają w dzisiejszej Ewangelii… Każdy z nas znajdzie się wiele razy w życiu w takiej sytuacji, w której będzie musiał się opowiedzieć po czyjej jest stronie…czy jest gotów narazić się, aby ocalić czyjeś życie…? Co jestem w stanie stracić, aby ocalić życie, ocalić człowieka…? Reputację, pieniądze, pozycję, karierę, znajomości…? Czy może jednak dla świętego spokoju i z powodu ludzkich opinii czy osobistych korzyści jestem w stanie człowieka sprzedać…? Każdy jednak będzie kiedyś tym człowiekiem stojącym na środku z uschłą ręką i będą ważyć się losy…I co wtedy…?… i w sercu padnie pytanie: czy i kto o mnie zawalczy? Przeraża ten niepojęty szał, w który wpadają przywódcy religijni, specjaliści od prawa i duchowości bo Jezus uczynił dobro. Ks. Tischner przed laty pisał tak: „W ewangelicznym kapłaństwie nie chodzi o to, ile ognia kapłan potrafi ściągnąć z nieba na głowy grzeszników, ale o to, za ilu potrafi „nadstawić karku”. Ewangeliczne kapłaństwo dopełnia się na krzyżu. Wstawiennictwo staje się rzeczywistą śmiercią za grzeszników. Wydaje się wtedy: kapłan przegrał. Dlaczego Bóg nie spalił tego miasta? A może jednak nie przegrał. Jak mógł przegrać, skoro przez tę śmierć sama śmierć stała się złudzeniem śmierci?” (Ksiądz na manowcach)

Módlmy się o to, abyśmy umieli stanąć po właściwej stronie, po stronie życia, po stronie człowieka… Módlmy się o to, aby w we właściwym momencie życia każdego z nas ktoś powiedział patrząc na nas: „Wolno a nawet trzeba to życie, tego człowieka ocalić…”

„Nie odwracaj twarzy od żadnego biedaka, a nie odwróci się od ciebie oblicze Boga. Jeśli masz wiele, dziel się obficie jałmużną. Jeśli masz mało, nie bój się i dziel się tym, co posiadasz. W ten sposób gromadzisz obfity skarb na dzień, w którym ty będziesz w potrzebie.” Tb 4

Zanim starszy Tobiasz poinformuje swojego syna o zdeponowanych pieniądzach i zanim wyprawi go w najważniejszą podróż życia udzieli mu najważniejszej lekcji: SZANUJ I KOCHAJ LUDZI! Powtarza swojemu synowi wielokrotnie, aby utkwiło to mocno w jego sercu: dziel się, bądź hojny, nie wywyższaj się, traktuj z szacunkiem… biada jeśli będziesz krzywdził ludzi… Nie bez powodu tak mocno podkreśla się w ostatnim czasie w dokumentach formacyjnych wymiar ludzki. Jaki bowiem z ciebie CZŁOWIEK taki z ciebie KSIĄDZ/ZAKONNIK. Sutanna nic nie zmieni. Wspomniany ks. Tischner pisał: „Są dwojakie wady w życiu księdza. Są wady, które są wyrazem jego osobistej słabości, wady, o których mówimy, że ludzie się nimi gorszą. Weźmy na przykład pijaństwo – zdarza się i ono. I są inne wady, które polegają na tym, że w księdzu tkwi jakaś pogarda dla ludzi, jakaś maskowana nienawiść, jakiś kompleks, który nie pozwoli mu słuchać innych, normalnie się na nich otworzyć. Myślę, że te pierwsze wady nie są najgroźniejsze. Naprawdę groźne są te drugie. To te drugie wady sprawiają, że ludzie uciekają od duchownego, że się odwracają od kazania. Absolutna nieumiejętność porozumienia z drugim, natomiast dążenie do tego, żeby koniecznie nad drugim zapanować.”

Możemy mieć różne zdania, możemy się sprzeczać, nie rozumieć lecz biada jeśli do głosu dochodzi POGARDA przebrana w SUTANNĘ! Z otwartego na ludzi, miłosiernego i hojnego serca rodzi się rozumienie zakonnego ubóstwa. Wtedy nigdy nie powiem, że pieniądze są ważniejsze niż drugi człowiek i będę gotów opróżnić sakwę do zera dla dobra ludzi…

P. S. Na zdjęciu replika rzeźby, którą od 2013 r. kanadyjski rzeźbiarz Timothy Schmalz umieszcza w miastach na całym świecie, przedstawiającą bezdomnego, śpiącego na ławce człowieka. Rzeźba z brązu o naturalnej wielkości wydaje się mieć anonimową twarz, a dłonie spoczywają ukryte pod kocem. Jednak rozdarte rany na stopach sugerują, że ową postacią jest Jezus.

„Poszukaj więc sobie, dziecko, zaufanego człowieka, który zgodzi się pójść z tobą…” Tb 5,3

Młody Tobiasz zanim wyruszy w drogę otrzymuje od ojca dwa wskazania: kochaj ludzi i znajdź sobie zaufanego towarzysza, który pójdzie z tobą. ZAUFANIE…Jak je pojmujesz? Co to oznacza, że ja mogę ci ZAUFAĆ? Właściwie rozumiane zaufanie jest podstawą braterstwa i przyjaźni, więzi które są silne i najwięcej wnoszące w nasze życie. Niewątpliwie jest ono lekarstwem na plagę plotkarstwa wśród ludzi Kościoła, która jak mówi papież Franciszek, jest gorsza niż COVID-19. Dlaczego zaufanie? Ponieważ idzie ono w parze z ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ. Tu nie chodzi o wymianę informacji, o dowartościowywanie siebie… Rozmowa/bycie z człowiekiem to nie czytanie kolejnego kryminału, lecz żywy człowiek, jego historia, uczucia, doświadczenia…Rafael, który postanawia pójść z Tobiaszem odpowiada jego ojcu: „Pójdę z nim. Nie bój się.” Pójdzie z nim do końca, wśród przeciwności i niebezpieczeństw… aż do końca a droga nie będzie łatwa. Nie zostawi go bo się znudzi, zmęczy bądź ucieknie… Będzie wierny Tobiaszowi podczas całej podróży…Towarzystwo na drogach życia jest bardzo ważne a szczególnie na drogach powołanych… Aby było twórcze, uzdrawiające i uwalniające musi być wolne od wyniszczającej fałszywości i zabójczego krytykanctwa. Stale muszę stawiać sobie pytanie: Jakie są moje relacje? Czy można mi powierzyć człowieka i czy odpowiem wtedy jak bohater biblijnej księgi: Nie bój się. Pójdę z nim i go nie zostawię. Jan Paweł II w „Pastores dabo vobis” pisał: „Szczególnie ważna jest zdolność do utrzymywania więzi z innymi, cecha naprawdę fundamentalna u kogoś, kto jest powołany, by ponosić odpowiedzialność za wspólnotę i być człowiekiem jedności.”

Módlmy się za siebie, abyśmy byli osobami godnymi ZAUFANIA…

W święto Narodzenia Maryi ewangelia przywołuje moment z życia Józefa i Maryi. Józef chce oddalić Maryję. Jednak powodem nie jest to że on się jej boi lecz boi się o nią. To zasadnicza różnica. Można bać się drugiego człowieka i można bać się o człowieka. Lęk przed człowiekiem rodzi się z doświadczenia krzywdy natomiast lęk o człowieka, o to by nie stała mu się krzywda jest owocem miłości. Lęk przed ludźmi prowadzi do destrukcyjnego osamotnienia, zgorzknienia i życia w poczuciu ciągłego zagrożenia. Lęk o człowieka rodzi troskę, zbliża i pozwala wspólnie ponieść życie.

„…i zastała ich pierwsza noc, i przenocowali nad rzeką Tygrys. Chłopiec wszedł do rzeki Tygrys, aby umyć sobie nogi. Wtedy wynurzyła się z wody wielka ryba i chciała odgryźć nogę chłopca. Na to on krzyknął. A anioł rzekł chłopcu: «Uchwyć ją i nie puszczaj tej ryby!» I uchwycił chłopiec mocno rybę i wyciągnął ją na ląd. Wtedy powiedział mu znowu anioł: «Rozpłataj tę rybę i wyjmij z niej żółć, serce i wątrobę, i zostaw je przy sobie, a wnętrzności odrzuć! Żółć bowiem, serce i wątroba jej są pożytecznym lekarstwem».” Tb 6

Noc spędzona nad rzeką obnażą słabość Tobiasza i zarazem ukaże mu jego siłę. Ryba, która próbuje odgryźć mu nogę a więc uniemożliwić dalszą podróż powoduje, że Tobiasz zaczyna krzyczeć, panikować. Na szczęście ma obok siebie towarzysza, który wierzy w siłę Tobiasza i każe mu chwycić groźną rybę i nie wypuszczać jej. Okazuje się, że to co próbowało go zniewolić, zatrzymać, zaprzepaścić jego plany pokazało Tobiaszowi, że może nad tym panować i wykorzystać jako narzędzie uzdrowienia a nawet ocalenia wielu ludzi. Co dzisiaj jest w twoim życiu taką rybą? Co jest tym co próbuje cię pokonać? Co jest twoją największą słabością? Prawdopodobnie właśnie w tym tkwi twoja największa siła i coś czego użyjesz jako pomocy w ocaleniu innych. Problemem nie są nasze słabości czy przeciwności, lecz nasze podejście do nich. Są dwie możliwości: albo pozwolisz swojej słabości, aby zniszczyła ciebie i twoje życie albo odkryjesz w sobie siłę, która pozwoli ci przejąć władzę nad tą słabością i nadać jej właściwe znaczenie. Trzeba więc tą swoją „rybę” chwycić, uznać za swoją, rozłożyć na czynniki pierwsze, poznać i zrobić z niej duchowy i ludzki użytek. Amerykańska lekarka E. Kubler-Ross, która zajęła się tematem cierpienia i umierania napisała: „Najpiękniejsi ludzie, których znam to ci którzy znają smak porażki, poznali cierpienie, walkę, stratę, poznali swoją drogę na wyjście z otchłani. Ci ludzie mają wrażliwość i zrozumienie życia, które wypełniają ich współczuciem, łagodnością i głęboką kochającą troską. Piękni ludzie nie biorą się znikąd.”

„Potem poszli obaj dalej, aż przyszli do Medii. A młodzieniec zapytał anioła i rzekł mu: «Bracie Azariaszu, co za lekarstwo jest w sercu, w wątrobie i w żółci ryby?» A ten mu odpowiedział: «Serce i wątrobę ryby spal przed mężczyzną lub kobietą, których opanował demon lub zły duch, a zniknie opętanie i już nigdy nie zwiąże się z nim. A żółcią trzeba potrzeć oczy człowieka, które pokryło bielmo, dmuchnąć potem na nie, na to bielmo, a oczy będą zdrowe».” Tb 6

Tobiasz nie traci czasu. Nie tylko idzie ale UCZY SIĘ. Stawia pytania, jest dociekliwy. Bycie w drodze to nieustanne bycie UCZNIEM… to nieustanne uczenie się siebie i życia.”Wątroba i serce oraz żółć, które niesie mają mu pomóc w walce z demonem Asmodeuszem. Niektórzy upatrywali w wątrobie i sercu siedlisko ludzkich uczuć i myśli. Inni w tych trzech rzeczach widzieli symbole działania demona, jego przebiegłość i nienawiść do ludzi. Niewątpliwie człowiek często daje się zwieść w swoim myśleniu, przez chore schematy, uprzedzenia, fałszywe myślenie o sobie, o innych o świecie… Emocje tłumione, nierozpoznane, niezaopiekowane są w stanie sprowadzić człowieka na manowce i sprawić, że jest w stanie podjąć najgłupsze decyzje…Tobiasz jest dobrym, dociekliwym uczniem… Uczy się pytając, myśląc, słuchając, obserwując, idąc i nie rezygnując z dalszej drogi…

W Ewangelii słyszymy: błogosławieni/szczęśliwi, którzy doświadczają głodu, płaczą, smucą się, spotykają się z niezrozumieniem z powodu wiary. Jak pogodzić ze sobą szczęście i smutek, płacz, głód…? Otóż to co czyni nas szczęśliwymi zdobywamy z trudem. Musimy się sporo pozmagać, aby zdobyć to co ma wartość nieprzemijającą. To co daje nam poczucie, że jesteśmy błogosławieni/szczęśliwi wymaga wysiłku, nieraz próby ogniowej, stoczenia niejednego boju. Jezus wie, że szczęście budowane na pozoranctwie, kosztem innych, szczęście udawane, sprowadzane do banału i chwilowej przyjemności zrodzi cierpienie i smutek znacznie gorsze i zdecydowanie destrukcyjne aniżeli ten ból i smutek, który wiąże się z walką o siebie, o innych, o jakość życia… Dzisiaj Eucharystia na Babiej Górze, w górskim amfiteatrze.

Tobiasz musi stoczyć w swoim życiu najważniejszą i najtrudniejszą walkę. I nie jest to walka z rybą, która próbuje mu odgryźć nogę. Okazuje się ona być narzędziem uzdrowienia i ocalenia dla innych pod warunkiem, że się nią właściwie zajmie. Najtrudniejsza walka to walka z demonem Asmodeuszem, który sieje śmierć i strach. Asmodeusz znaczy: burzyć, niszczyć. On przynosi śmierć, uniemożliwia stworzenie trwałych więzi, budzi strach i zniechęcenie. Podobnie jest w naszym życiu… Najważniejszą walką jest pokonanie strachu, który sprawia, że się wycofujemy, nie podejmujemy wyzwań, dajemy się oszukać, że z trudnej sytuacji nie ma już wyjścia i nie warto nic robić…oraz taki sposób podejścia do życia, relacji, duchowości, które niesie śmierć i spustoszenie… taka bierność, która zabija. Dzisiejszy dzień rekolekcji przeżywaliśmy w drodze na Jałowiec, stamtąd na Małą Babią, potem na Babią Górę by wreszcie zejść już pod osłoną nocy do Przełęczy Krowiarki…11 godzin marszu. Dla niektórych było to spore wyzwanie, przekraczanie siebie, walka ze zniechęceniem, z niewiarą, że dam radę, że pokonam swoje ograniczenia. Można powiedzieć: „walka z Asmodeuszem” w praktyce. To był czas wspierania się na tej drodze i wzajemnego zachęcania, aby zdobyć cel. Nawet grupa, która zyskała nazwę „Ciechocinek” 😄 okazała się być bardzo dzielna. W ostateczności był to czas, w którym niektórzy okazali się prawdziwymi bohaterami i zobaczyli jak wielki mają potencjał, jak wielka w nich siła i determinacja a to oznacza, że mogą iść wyżej i dalej, szczególnie w codzienności. Mimo trudu, nieraz bólu także sporo radości, śmiechu i wzajemnej motywacji. Wtedy niestraszne nam żadne demony. Z taką wspaniałą ekipą można naprawdę zdobywać trudne życiowe szczyty.

Historia miłości Tobiasza do Sary, to nie historia uniesień, wzniosłych uczuć, tysiąca pięknych słów, lecz miłość pisana językiem WYBORÓW, CZYNÓW, FAKTÓW. Tobiasz kocha Sarę i jest gotów ponieść wielkie ryzyko. Wie, że może umrzeć jak pozostali jej mężowie. Jednak miłość nie pozwala mu uczynić inaczej. Jego celem nie jest zaspokoić swoje potrzeby, lecz walczy o osobę, którą kocha. O taką miłość w życiu warto zabiegać. Nie chodzi w życiu o to, aby się ustawić, lecz KOCHAĆ, poprzez wybory, czyny, fakty. Taka miłość zmienia ludzi, ich historie, ich życie, zmienia nas. Dla kogo dzisiaj i po co ryzykuję? Co jestem w stanie postawić na szali życia i dlaczego? Można tak ryzykować, że w konsekwencji sprzedam życie za bezcen… przegram życie nie otrzymując nic w zamian. Jak łatwo można sprzedać życie… Można jednak zaryzykować życie dla KOGOŚ, o COŚ co jest bezcenne i nadaje życiu sens…sprawia, że czujemy się pokochani i zdolni do miłości opartej na wyborach, czynach, faktach…

Ks. J. Tischner zapytał kiedyś: „Dlaczego ksiądz jest alter Christus? Właśnie dlatego, że ma przed sobą niesamowitą perspektywę kłócenia się z Panem Bogiem o grzesznika. „Słuchaj, Panie Boże, przecież jak ja go nie potępiam, to Ty nie możesz być gorszy ode mnie!” A jaką pierońską odwagę mieli w sobie mistycy! Mistrz Eckhart powiada na przykład: „Pan Bóg ciebie na pewno nie potępi. Nie potępi! Bo jak ty Mu pokażesz siłę twojej miłości, to On jest bezsilny.”

Módlmy się o to, abyśmy zaryzykowali życie dla MIŁOŚCI…

„Powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają.” Łk 6

Nienawiść, przekleństwo, oczernianie mogą złamać ludzi i niestety często łamią, zmieniają ich życie na zawsze. Używane przez ludzi mają moc niszczycielską. Jezus zaprasza do miłości, która ocala i pozwala przetrwać a przede wszystkim uwolnić się od toksycznych słów i zachowań ludzkich. Miłość, która daje WOLNOŚĆ. Rodzi się z doświadczenia kim jestem przed Bogiem, z miłości do samego siebie i z prawdziwych przyjaźni, które w takich sytuacjach są bardzo potrzebne.

Tobiasz musi i chce wrócić do swojej Niniwy…do miasta, w którym był świadkiem i uczestnikiem trudnej historii. Niniwa się nie zmieniła, ale zmienił się Tobiasz a jego podróż zmieniła i będzie zmieniać życie ludzi. I to jest sedno podróży, którą przeżył: jego osobista przemiana. To dorosły, dojrzały mężczyzna, który kocha ludzi, nie boi się wyruszać w nieznane Boże drogi, ma dobre towarzystwo, okiełznał swoją „rybę”, stale się uczy, podejmuje walkę z demonem i zwycięża, inwestuje w prawdziwą MIŁOŚĆ. Tobiasz wraca do Niniwy, aby zanieść tam światło i pokój… aby zaświadczyć o działaniu Boga w jego życiu, że wszystko co przeżył było po coś, było dla niego i dla innych. Tobiasz podejmuje kolejny raz decyzję, która sprawia, że jest on aktywnym bohaterem swojej historii. Każdego dnia muszę stawiać sobie pytanie czy ja ŻYJĘ? Czy piszę moje ŻYCIE wielkimi literami? Czy może jedynie „ustawiam się” w życiu…? DZISIAJ jest po to, aby ŻYĆ, TWORZYĆ, zostawiać ŚLADY, które pozytywnie naznaczą historię wielu ludzi.

Papież Franciszek podczas ŚDM w Krakowie mówił: „Czasy w których żyjemy nie potrzebują młodych kanapowych, ale młodych ludzi w butach, najlepiej w butach wyczynowych. Akceptują na boisku jedynie czołowych graczy, nie ma na nim miejsca dla rezerwowych. Dzisiejszy świat chce od was, byście byli aktywnymi bohaterami historii, bo życie jest piękne zawsze wtedy, kiedy chcemy je przeżywać, zawsze wtedy, gdy chcemy pozostawić ślad. Historia wymaga dziś od nas, byśmy bronili naszej godności i nie pozwalali, aby inni decydowali o naszej przyszłości. Pan, jak w dniu Pięćdziesiątnicy, chce dokonać jednego z największych cudów, jakiego możemy doświadczyć: sprawić, aby twoje ręce, moje ręce, nasze ręce przekształciły się w znaki pojednania, komunii, tworzenia. Pragnie On twoich rąk, by nadal budować dzisiejszy świat. Chce go budować z tobą.

Powiesz mi: Ojcze, ale mam swoje wielkie ograniczenia, jestem grzesznikiem, co mogę zrobić? Kiedy Pan nas wzywa, nie myśli o tym, kim jesteśmy, kim byliśmy, co zrobiliśmy lub czego nie zrobiliśmy. Wręcz przeciwnie: w chwili, kiedy nas wzywa, patrzy na wszystko, co moglibyśmy zrobić, na całą miłość, jaką jesteśmy w stanie rozsiewać. On zawsze stawia na przyszłość, na jutro. Jezus kieruje cię ku nowym horyzontom. Dlatego, przyjaciele, Jezus dziś ciebie zaprasza, wzywa cię, byś zostawił swój ślad w życiu, ślad, który naznaczyłby historię, który naznaczyłby twoją historię i historię wielu ludzi.”

„Zmartwychwstały Jezu Chryste, który jesteś DROGĄ, PRAWDĄ i ŻYCIEM…” Tymi słowami modlimy się każdego dnia, my zmartwychwstańcy. I w nich ukryte jest wskazanie na koniec naszych rekolekcji: mam być w DRODZE, szukać PRAWDY i każdego dnia ŻYĆ… i tak spotkam Jezusa Zmartwychwstałego i będę ZMARTWYCHWSTAŃCEM z krwi i kości, który zaniesie MIŁOŚĆ tym, którzy na nią czekają. ❤️ No to w DROGĘ… 😃😀😀😀😀😀😀😀😀

„Nie psujcie tego, co macie pragnąc tego czego nie macie. Pamiętajcie, że to co teraz posiadacie było kiedyś jedną z rzeczy, na którą liczyliście.” EpikurStare, ale wciąż aktualne i życiowe… 😉

Kończymy rekolekcje w rocznicę śmierci Sługi Bożego ks. Pawła Smolikowskiego CR. Prosimy o jego beatyfikację. Dziękujemy wszystkim, którzy towarzyszyli nam duchowo i otaczali nas modlitwą.❤️ Bądźcie z nami dalej, bo przed nami nowe drogi i kolejne kilometry do pokonania… 🛵🚲🛴🚛🚙🚘

Komentowanie jest wyłączone.